to
        oczywiste, że muzeum być powinno. Chyba w każdym kraju jest
        jakieś
        muzeum. Piszę 
chyba bo przecież zawsze mogą być jakieś
        wyjątki – Liberlandia jest już jednak na tyle wyjątkowa, że
        może sobie ten wyjątek darować. Różne bywają muzea. Niekiedy
        projektuje się dla jakiegoś muzeum specjalny budynek, tak
        wspaniały
        i niezwykły, że swą wspaniałością i niezwykłością znacznie
        przewyższa wartość kolekcji, która się w nim znajduje, a ludzie
        przyjeżdżający z całego świata podziwiają właśnie budynek, a
        nie to, co w nim zgromadzono. I właśnie o taki szczególny
        przypadek tu chodzi. 
        
        W muzeum gromadzi się i pokazuje
        rzeczy, które powstały kiedyś, w bliższej lub dalszej
        przeszłości. To mogą być różne rzeczy, w zasadzie to mogą być
        dowolne rzeczy, wszystko to może być, wszyściusieńko, pod
        warunkiem, że powstało w przeszłości. Oczywiście tak się tylko
        mówi i pisze. Wiadomo przecież, że gdyby tak rzeczywiście było,
        to muzea stałyby puste, jako że przeszłość nie istnieje –
        istnieje tylko teraźniejszość, więc wszystko powstaje i jest i
        trwa w teraźniejszości. Wiadomo również, że teraźniejszość
        jest nieuchwytna, trwa tak krótko, że można o niej powiedzieć,
        iż
        nie istnieje, bo natychmiast zamienia się w przeszłość, która
        też nie istnieje, ponieważ istnieje tylko teraźniejszość, tylko
        to co dzieje się w tej właśnie chwili. O przeszłości możemy
        jedynie powiedzieć, że istniała, że to 
niegdysiejsza
          teraźniejszość. Okropnie to skomplikowane, więc nie
        zawracajmy sobie tym głów i tak już wystarczająco skołowanych.
        
        
Rzeczy gromadzone w muzeum są
          materialne. Możne je dotknąć, chociaż z reguły jest to
          zabronione, albowiem gdyby każdy ich dotykał, to wkrótce
          pokryłyby
          się brudem. Czyste ręce są przecież całkowitą fikcją. Czy w
          Liberlandii są jakieś rzeczy materialne, substancjalne? Nie.
          Liberlandia istnieje tylko wtedy, kiedy ją czytasz.
          Przestajesz ją
          czytać i ona znika. Jakieś jej okruchy mogą się zachować w
          twojej pamięci, lecz to już będzie twoja pamięć, a nie
          Liberlandia. Nie możesz też Liberlandii dotknąć. Możesz
          dotknąć
          ekran, ale ekran to przecież nie Liberlandia, ekran to tylko
          ekran.
          Mógłbyś zrobić zrzuty z ekranu, mógłbyś zrobić zdjęcia i
          je
          pokazywać mówiąc: patrzcie, tak wyglądała Liberlandia kiedyś.
          Tak się przecież robi. Pokazuje się zdjęcia jakiegoś miasta
          mówiąc: patrzcie, tak tu było kiedyś. Lecz nawet jeśli teraz
          jest tam inaczej, to z pewnością jakieś kamienie, drzewa,
          beton,
          które były tam kiedyś są tam i teraz. Możesz je dotknąć i
          pomyśleć: dotykam czegoś bardzo starego. W Liberlandii niczego
          nie
          dotkniesz. Co najwyżej przeczytasz fragment napisany dawno
          temu. Czy
          czytanie to coś innego niż dotykanie? To
            ciekawe, że
            w muzeum literatury pokazuje się pióra, stare maszyny do
            pisania,
            krzesełko na którym siedział pisarz, zeszyt, pierwodruk, a
            przecież to jest coś zupełnie innego niż literatura.
            Dlaczego w
            muzeum literatury nie pokazuje się literatury? Może dlatego,
            że
            jej pokazać się nie da. A dlaczego nie da się jej pokazać?
            Bo nie
            istnieje?