A jeśli chciałbyś poprosić o
        azyl, to nie proś, nawet nie chciej. 
        Co mógłbyś dostać gdybyś poprosił? Załóżmy, że opowiedziałbyś
        swoją historię. Załóżmy nawet, że byś ją całkiem udanie, lub
        całkiem nieudolnie, spisał. Załóżmy, że ktoś by tę twoją
        historię zamienił w opowiadanie, może nawet w powieść, a może w
        dramat sceniczny lub epos rycerski albo w opowieść łotrzykowską
        ...... Nie, raczej nie. Raczej w wątek powieści. W jeden z
        dziesiątków, a może setek, a może nawet tysięcy wątków ogromnej
        powieści zatytułowanej Azylanci – mógłbyś w niej występować pod
          zmienionym nazwiskiem – och, prawdę napisawszy wszystko
          moglibyśmy ci zmienić, tak moglibyśmy cię zmienić, że byś się
          nie poznał, nawet byś nie podejrzewał, że kiedyś byłeś kimś
          innym, uznałbyś to za bajdurzenie o poprzednich wcieleniach
          ...... Oczywiście moglibyśmy nie zmieniać niczego – niczego w
          tobie, zaś wszystko dookoła ciebie – żyłbyś długo i
          szczęśliwie: Aż wreszcie poprosił o azyl w
          Liberlandii. Otrzymał go i żył tam długo i szczęśliwie. To znaczy: jedno krótkie zdanie
          żyłbyś. Zapewne wolałbyś, żeby to była powieść rzeka. Epos
          wielokrotnie dłuższy od Mahabharaty. Tak. No i oczywiście ten jakże
          istotny zwrot szczęśliwie kryłby za sobą twoje wyobrażenie
          o szczęściu. Dlatego właśnie prosiłem, abyś nie prosił, abyś
          nawet nie chciał prosić, bo twoje życie zostanie zamienione w
          jedno krótkie zdanie i potem będą niepotrzebne rozczarowania,
          płacz i zgrzytanie zębów, utyskiwanie, przeklinanie losu, a
          nic się nie da zrobić, korekt żadnych nie będzie ...... Zatem
          może chociaż zmienić czas z przeszłego na teraźniejszy? Poprosił
          o azyl w Liberlandii. Otrzymał go. Tam teraz żyje i jest
          szczęśliwy. Chyba
          lepiej, bo nie zawiera to sugestii końca. Żyje i żyje. Ktoś za
          dwieście lat będzie to czytał, a ty dalej będziesz żył. W
          przypadku czasu przeszłego ktoś będzie to czytał teraz, a ty
          już trup. Szczęśliwy trup. 
        
        Więc po co prosić, skoro nie ma o co prosić? Nie wystarczy
        czytać? Pomyśl – czytasz to, więc już tu jesteś. Jesteś zatem
        Czytelnikiem. Lepszego statusu już uzyskać nie możesz.
        
        A może jednak? Może się przecież zdarzyć, że uciekam z
        podrzędnego kryminału. Albo prześladuje mnie nijaki styl,
        płaskie zdania, brak jakiejkolwiek refleksji ..... i chciałbym
        się dostać do pięknej strofy ...... 
        
        Nawet jeśli by tak było, to zastanów się: czy aby dobrze
        trafiłeś? Tu dopiero nuda – jakieś zawijasy, labirynty,
        nieustanne niewiadomo-o-co-chodzi albo i-to-ma-być-powieść? i
        ciągłe co-to-jest? . . . . . Czy o takie coś ci chodziło? A
        nawet gdyby, to co z tego? Pamiętaj, jesteś przecież
        Czytelnikiem. Nigdy nie dostaniesz prawa dopisywania
        czegokolwiek. Nigdy też nie zostanie ci odebrane prawo do
        czytania i interpretowania. Po co komplikować rzeczy proste?
        Wszak i tak są one nad wyraz skomplikowane.
        
        
        
        
        
        
        
        
       
    
                     
                 