Księżyc
        nad Liberlandią na pewno ma kształt C
        lub D lub O. Lub
        odwróconego C. Lub
        odwróconego D. Lub
        odwróconego O. Z czego
        łatwo wysnuć wniosek, że istnieją trzy fazy księżyca. Brak
        nowiu. To znaczy, że księżyc nie znika. Zanika, ale nie znika.
        Lepiej jednak byłoby mówić i pisać o trzech i pół fazach,
        albowiem, niekiedy zdarza się, że księżyc przybiera kształt
        litery B. Jest to jednak zjawisko bardzo
        nieregularne i raczej nieprzewidywalne, dlatego zasługujące
        tylko na miano półfazy, lub fazy połowicznej, niepełnej.
       Natomiast
        księżyc nad Esplanadą ma kształt liter o
        lub c lub e.
        Nigdy nie przybiera kształtu litery b
        ani tym bardziej p. Nie można więc pisać
        i mówić o kwadrach – jeśli nie o kwadrach to o czym? O tercjach?
       Jeśli
        księżyc nad Esplanadą ma tylko trzy fazy, podczas gdy księżyc
        nad Liberlandią ma o pół fazy więcej, czy jest to ten sam
        księżyc pod dwiema różnymi postaciami (minuskulną i majuskulną),
        czy są to dwa różne księżyce?
       O! Czyli dwa
        razy więcej westchnień. I dwa razy więcej wyć.
       
      A dwa
        księżyce pod jedną postacią?
       O! To już
        byłaby przesada.
       
      Gdyby
        zaś był gdzieś tu jeszcze trzeci księżyc, to miałby on takie
        kształty: < ( [ { . I ich
        odwrotności, oczywiście. Ten trzeci księżyc byłby więc
        czterofazowy, choć prawdę powiedziawszy i napisawszy chodziłoby
        tu raczej o jedną fazę w czterech wariantach.
       Gdzie mógłby
        się znajdować?
       Nad plażą?
       Nad oceanem?
       Nad lasem?
       Nad górą?
       Nad stawem w
        parku?
       W oknie?
       Szukajmy.
        Szukajmy.
       
      Jeśli
        znajdziemy, to będzie trzy razy więcej westchnień. O nie – dwa i
        pół raza więcej. Ten trzeci księżyc nigdy przecież nie bywa
        pełny.
      
      <<<