Pewnemu człowiekowi
śniło się, że jest drzewem. Pięknym, ogromnym, krzywym i
powykręcanym, zdatnym tylko do podziwiania, ciągle żywym, ciągle
kwitnącym i wypuszczającym nowe liście mimo niezliczonej ilości
lat. Aż obudził się i znowu był człowiekiem, który nie wiedział,
że był drzewem, tak jak to drzewo nie wiedziało, że było
człowiekiem. Resztę życia spędził zastanawiając się nad istotą tej
przemiany. Aż zgnił, spróchniał i sczezł nic nie wymyśliwszy.
A man had a dream that he was a tree. A beautiful, huge, gnarled
tree good only for admiring it, but still living, still blossoming
and sprouting in spite of uncountable number of years. He woke up
and again he was a man who didn’t know that he was a tree like the
tree didn’t know it was a man. The rest of his life he spent
pondering on the essence of this transition. Till he decayed,
rotted, evanesced having figured out nothing.
La homo sonĝis, ke li estis arbo. Bela, granda, grandioza arbo ege
kurba, do bona nur por admirado, tamen daŭre viva, daŭre floranta
kaj burĝonanta malgraŭ nekalkulebla kvanto da jaroj. Ĝis la homo
vekiĝis kaj denove estis la homo kiu ne sciis, ke li estis arbo
same kiel arbo ne sciis, ke ĝi estis la homo. La ceteron de lia
vivo li trapasigis cerbumante pri la naturo de tiu transformo. Ĝis
li putris for elpensinte nenion.